Najlepiej udokumentowane spotkanie z UFO
Było to pewnej grudniowej nocy roku 1980, kiedy wartownicy bazy wojskowej Woodbridge w Wielkiej Brytanii ujrzeli światło zbliżające się do lasu Rendlesham. Czy to spadająca gwiazda? Na miejsce wysłano osoby mające zbadać sprawę. Już z daleka żołnierze ujrzeli wśród drzew dziwne, przypominające pożar światło. Wkrótce ich oczom ukazała się… najdziwniejsza rzecz, jaką w życiu widzieli. Pojazd o trójkątnym kształcie.
Jeden z ludzi wspomina, że na emitującej ciepło powierzchni obiektu ujrzał tajemnicze symbole. Po chwili z pojazdu wydobyło się oślepiające światło i UFO wystrzeliło w powietrze, po czym zniknęło. Wszyscy świadkowie byli przerażeni. Warto odnotować, że w tym czasie zwierzęta znajdujące się w pobliskich gospodarstwach były bardzo niespokojne, wyły.
W trakcie krótkiego spotkania z UFO wydarzyło się coś jeszcze – jeden człowiek dotknął powierzchni pojazdu! W umyśle tej osoby został ślad, wiadomość. O tym piszemy na końcu artykułu.
Gdy o poranku ludzie wrócili na miejsce wydarzeń, zastali ślady wgnieceń w ziemi i połamane gałęzie. Policja badająca sprawę uznała jednak, że światło, będące rzekomym UFO, pochodziło z latarni morskiej (baza leży w sąsiedztwie morza). Późniejsze badania wykluczyły jednak taką opcję.
Ważną postacią w tej sprawie jest pułkownik Charles Halt, który osobiście widział przeloty różnych obiektów nad bazą. Jeden z tych pojazdów miał kształt owalny, świecił czerwonym światłem i rozpadł się na mniejsze jednostki. Powietrzne akrobacje dziwnych pojazdów przelatujących nad bazą widziało dziesiątki żołnierzy. Co ciekawe, Halt z przejęciem komentował to, co widział, a nagranie z jego dyktafonu dostępne jest do dzisiaj.
Dlaczego ten przypadek jest taki ważny dla badaczy zjawiska UFO? Chodzi o wiarygodnych świadków – żołnierze złożyli oficjalne raporty. W tym przypadku nie ma mowy o żartach. Uczestnicy tamtych wydarzeń do dzisiaj z powagą wspominają niewyjaśniony incydent. Pułkownik Halt mówi wprost: „Nie jesteśmy sami we Wszechświecie”.
Wróćmy jednak do postaci, która dotknęła pojazdu UFO. Był to nijaki Jim Penniston. Twierdzi, że po dotknięciu obiektu w jego podświadomości pozostał szyfr składający się z zer i jedynek. Ślad w umyśle był tak silny, że nawet kilka dni po zdarzeniu mógł go odtworzyć z pamięci. Co więcej, czuł niewytłumaczoną, bardzo silną potrzebę spisania tego kodu na kartce, i oczywiście zrobił to. Jaką wiadomość próbowali przekazać obcy? Oto jej treść (po rozkodowaniu):
EXPLORATION [of] HUMANITY
52 ° 09 ° 42.532 ° N
13 ° 13 ° 12.69 ° W
CONTI [NUOUS]
FOR PLANETARY ADVAN [CE]
W wolnym tłumaczeniu oznacza to "eksploracja ludzkości kontynuowana dla planetarnego rozwoju”. Podane też są współrzędne geograficzne, wskazujące miejsce na Oceanie Atlantyckim. Jak to interpretować?
Wydarzenie z lasu Rendlesham do dzisiaj uchodzi za silny dowód na to, że istnieje "coś więcej". Tak naprawdę sprawa jest ciągle otwarta, gdyż wiele osób nadal bada ten niezwykły przypadek. To prawdopodobnie najlepiej udokumentowane spotkanie z UFO i należy traktować je z pewnym szacunkiem.
Warto w tym miejscu podkreślić, że fakty tu opisywane są autentyczne, nie są to "historyjki wyssane z palca w nudne niedzielne popołudnie".
Rendlesham może nie jest aż tak spektakularnym dowodem, na jaki ludzkość czekała - bo tak naprawdę spotkanie z UFO na ogromną, masową skalę nigdy nie nastąpi. Jest to jednak wystarczający dowód dla tych, którzy nie odrzucają wszystkiego, co choć trochę zaprzecza rzeczywistości wykreowanej przez media. W tak zwanym mainstreamie ("głównym nurcie") ten temat praktycznie nie istnieje. Za to jest polityka, sport, tragedie oraz celebryci.